Dwa lata po dramatycznej katastrofie na autostradzie A1, która miała miejsce we wrześniu 2023 roku, przed Sądem Rejonowym w Piotrkowie Trybunalskim pojawił się Sebastian M. Oskarżony w tej sprawie, miał spowodować śmiertelny wypadek, podczas którego zginęła trzyosobowa rodzina wracająca z wakacji. Jak ustalono, Sebastian M. poruszał się z prędkością ponad 259 km/h, co doprowadziło do zderzenia z pojazdem ofiar, który stanął w płomieniach.
Próba mediacji zamiast rozprawy
W dniu rozpoczęcia procesu, sąd przychylił się do wniosku obrońcy oskarżonego o skierowanie sprawy do mediacji z pokrzywdzonymi. Choć mediacje mają charakter ugodowy, nie oznacza to, że sprawa karna zostanie przerwana – proces będzie kontynuowany, a Sebastian M. pozostaje w areszcie tymczasowym przynajmniej do grudnia 2025 roku. Oskarżony nie przyznał się do winy, twierdząc, że to kierowca kii zajechał mu drogę, lecz prokuratura odrzuciła tę wersję wydarzeń.
Brak empatii i odpowiedzialności
Z materiałów śledczych wynika, że Sebastian M. wykazywał się rażącym brakiem empatii i odpowiedzialności. Po zdarzeniu miał nałożyć kamizelkę odblaskową i przejść za bariery ochronne, koncentrując się na rozmowach telefonicznych z ojcem, zamiast próbować ratować poszkodowanych. Dodatkowo, kilka godzin po wypadku, uniemożliwił dostęp do potencjalnych dowodów elektronicznych, przywracając telefon do ustawień fabrycznych.
Śledztwo i ucieczka
Po wypadku, śledczy szybko ustalili, że Sebastian M. był odpowiedzialny za tragedię. Jego ucieczka z Polski do Niemiec, a później do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, nie zatrzymała postępowania – na wniosek prokuratora generalnego wydano za nim list gończy. Dzięki współpracy międzynarodowej oraz zaangażowaniu Interpolu, M. został zatrzymany w Dubaju i ostatecznie przewieziony do Polski w maju 2025 roku.
Kontrowersje wokół procesu
Proces Sebastiana M. budzi ogromne zainteresowanie mediów i opinii publicznej. Sąd zdecydował o jawności rozprawy mimo sprzeciwu obrony. Przebieg procesu oraz postawa oskarżonego są szeroko relacjonowane, podkreślając wagę odpowiedzialności na drodze i konsekwencje brawury za kierownicą. Sprawa ta stanowi tragiczne przypomnienie o tym, jak nieodpowiedzialne zachowanie jednego człowieka może zniszczyć życie całej rodziny.