Trumna przed bełchatowskim szpitalem – co się wydarzyło?

W czwartek (21 października) przed bełchatowskim szpitalem można było zobaczyć trumnę. Trumna ta nie miała jednak związku ze śmiercią jednego z pacjentów – mieliśmy niecodzienny happening.

Co się działo?

Gdy nie znamy szczegółów, można przypuszczać, że chodzi o pieniądze. W tym przypadku szczegóły są jednak znane i tak – chodzi o pieniądze. Za happening odpowiadali pracownicy niemedyczni i co warte podkreślenia, mieliśmy nietypową formę domagania się podwyżek.

Trumna symbolizowała służbę zdrowia, godne wynagrodzenia i wolność związkową. Ponadto możemy mówić o transparentach, na których znajdowały się zarabiane kwoty czy zarzuty wobec dyrektora bełchatowskiego szpitala. Można jeszcze dodać, że zorganizowanie happeningu to nic innego jak kierowanie się w stronę osób najmniej zarabiających. Do grona osób najmniej zarabiających możemy zaliczyć m.in. pracowników technicznych, administracji i obsługi. Wiemy także, że chodzi o podwyżkę w wysokości 500 zł brutto. Protestujący uważają też, że jest to niewielka kwota, gdyż domaganie się o taką podwyżkę trwa od zeszłego roku. Z drugiej strony słyszy się o kiepskiej sytuacji finansowej szpitala, ale na protestujących nie robi to wrażenia – ich zdaniem trudna sytuacja finansowa to wina dyrektora.

Co będzie dalej?